Łużyce – słowiańskie państwo na zachód od Polski

Po upadku hitlerowskiej III Rzeszy wielu Łużyckich Serbów miało nadzieję na wyrwanie tego słowiańskiego ludu spod tysiącletniej władzy Niemiec. Łużyccy działacze narodowi marzyli o samodzielności. Nawet jeśli nie o pełnej niepodległości, to choć o związku z Czechosłowacją. Bądź Polską.

Mapa Łużyc z 1945 roku wydana w łużyckim Budziszynie. Warto zwrócić uwagę, że ziemie obecnie polskie na wschód od Łużyc opisane są tutaj jeszcze jako ziemie niemieckie.

Polska, której po II wojnie światowej od wschodu przycięto, a od zachodu naddano, dotknęła swoimi granicami ziem łużyckich. Po wysiedleniach sudeckich Niemców i czeskim osadnictwie na tamtych terenach do obszarów zamieszanych przez Łużyczan zbliżył się również czeski obszar etniczny.

W ten sposób – dość niespodziewanie – Łużyce przestały być słowiańskim jeziorkiem na germańskiej ziemi. Słowiański żywioł dotarł do ich krainy. Łużyccy działacze nie zamierzali przegapić takiej okazji.

Czechy, czy Polska?

Dr Piotr Pałys ze stowarzyszenia łużycko-polskiego „Pro Lusatia”, jeden z największych znawców tematyki serbołużyckiej, pisze w artykule o łużyckim działaczu Wojciech Koćce:

„Serbołużycki program maksimum sprowadzał się do uzyskania pełnej niezawisłości w miniaturowym państwie na wzór Luksemburga czy Andorry. Koncepcja taka miałaby wszelkie szanse powodzenia, gdyż w powstałej po wojnie konfiguracji geopolitycznej Łużyce znalazły się pomiędzy granicami Polski i Czechosłowacji i nie tworzyłyby żadnej odosobnionej enklawy. Do przyjęcia byłaby również autonomia w obrębie Czechosłowacji lub Polski. Względy geograficzne przemawiały za tą drugą ewentualnością, jednakże wśród ludności serbołużyckiej przeważała orientacja proczeska”.

Proczeska, bowiem o ile Czechy zawsze odgrywały ważną rolę w łużyckiej świadomości, to Polska jako sąsiad pojawiła się w niej dopiero po 1945 roku. Wcześniej Łużyczanie, poza bardzo wąską grupką intelektualistów, którzy studiowali w polskich miastach, mieli styczność głównie z polskimi „obieżysasami” – robotnikami sezonowymi poszukującymi w Niemczech zarobku. Jeśli chodzi natomiast o bliższe geograficznie Czechy, to związki Łużyczan z tym krajem zawsze były dość silne.

– Większość łużyckich księży, którzy stanowili dużą część łużyckiej inteligencji – powiedział „Ahistorii” dr Pałys – kształciła się w Pradze.

Czesi kręcą nosem

Czesi – w tym sam prezydent Benesz – podchodzili jednak do łużyckich postulatów z dużym dystansem. Na historycznych terenach Łużyc etniczni i świadomi narodowo Łużyczanie nie stanowili bowiem zbyt wysokiego ułamka populacji. Ruch serbołużycki określał ich liczbę na około 500.000 osób (co i tak stanowiłoby około połowę ludności zamieszkującej tereny, z których chciano zmontować łużyckie państewko), jednak ich rzeczywistą liczbę należałoby szacować na około 100.000 osób. Czechom – zajętym w tamtych czasach wyrzucaniem ze swojego kraju Niemców Sudeckich – niespecjalnie zależało na włączanie w swoje granice kolejnego terytorium zamieszkanego przez Niemców. I to tych samych, których świeżo z Republiki wysiedlili, bowiem wielu Sudecczyków, licząc na rychły powrót do porzuconych domów, osiedliła się nieopodal: na Łużycach właśnie.

READ  Wyjątkowy akcent na studniówce: rola podwiązki od wieków
Polska międzywojenna ulotka propagandowa: Łużyce leżą tu w „historycznych” granicach państwa polskiego. W tej nacjonalistycznej i wielkomocarstwowej wizji do Polski należą także Czechy i Słowacja.

Może więc Polska? Tutaj zabrakło obopólnego zdecydowania.

Cztery głosy za Polską

– Pewien łużycki nauczyciel z łużyckiego miasta Grodk (niem. Spremberg) – opowiada dr Pałys – wspominał, że gdy w 1945 roku w jego okolicy stacjonowali polscy żołnierze, przyszedł do niego jeden z oficerów. Miał propozycję. Mówił, że granice dopiero się tworzą, i tam jest Polska, gdzie stoi stopa polskiego żołnierza. Równie dobrze więc – przekonywał – może być i tutaj, na Łużycach. Oficer namówił nauczyciela do zbierania podpisów pod petycją w tej sprawie. Podpisy zebrano, tyle tylko, że – ku zaskoczeniu wszystkich – było ich może ze cztery.

Wielkanocna procesja na Łużycach. Okolice Ralbicy (niemieckie Ralbitz)/AFP.

O ile jednak „opcja polska” nie miała pośród łużyckiego ludu specjalnego poparcia, to istniały frakcje łużyckich działaczy narodowych (z Wojciechem Kócką i Jurijem Cyżem na czele), którzy jak najbardziej szukali go w Warszawie. I o ile czeski prezydent Edward Benesz nie odpisywał nawet na łużyckie noty, to polscy politycy deklarowali ostrożną sympatię dla łużyckiego ruchu. W 1945 roku łużycki niepodległościowiec Jan Cyż uzyskał ostrożną deklarację poparcia od Bolesława Bieruta. Ostrożną, bo Polacy – w chwili, gdy ważyły się losy granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej, którą Stalin forsował wbrew niemieckim komunistom, na których zamierzał się oprzeć – bali się głośniej odetchnąć, by nie zawalił się ten cały domek z kart.

Polskie do Serbów sentymenty

W polskim społeczeństwie Łużyczanie mieli szerokie poparcie, o wiele – wydawałoby się – szersze, niż Polacy na Łużycach.

Zachowany tradycyjny serbski dom w miejscowości Rowne (niemieckie Rohne)/AFP.

Zakładano pro łużyckie stowarzyszenia, organizowano konferencje. Piotr Pałys w tekście zatytułowanym „Nad Łużycami polska straż” pisze, że „największą energię na tej niwie wykazywał, założony we wrześniu 1945 r. na Uniwersytecie Poznańskim Akademicki Związek Przyjaciół Łużyc „Prołuż” […]. W krótkim czasie „Prołuż” uzyskał statut organizacji ogólnopolskiej […]. Rozwojowi organizacyjnemu towarzyszyła, prowadzona pod hasłem „Nad Łużycami polska straż!”, akcja propagandowa. Działacze „Prołużu” dotarli do redakcji szeregu gazet i czasopism, uzyskali dostęp do radia, wydawali własne jednodniówki, broszury i karty pocztowe. W szeregu miast zorganizowali manifestacje i wiece, często połączone z występami swojego kabaretu […]. AZPŁ „Prołuż” śmiało wkraczał również w sferę tzw. wielkiej polityki, wystosowując memoriały w obronie Łużyc do Organizacji Narodów Zjednoczonych i Krajowej Rady Narodowej […].

Jednakże od drugiej połowy tego roku zarówno nad „Prołużem” jak i nad wszystkimi strukturami działającymi na rzecz „małego narodu” zaczęły gromadzić się czarne chmury. Dostosowując swą praktykę do meandrów radzieckiej polityki wobec Niemiec, władze polskie uznały działania na rzecz Łużyc za „akcję irredentystyczną w stosunku do demokratycznych elementów we Wschodnich Niemczech”. Było to równoznaczne z likwidacją całego ruchu”.

READ  Tajemnice polskiej tradycji: Karp jako symbol Bożego Narodzenia

„Reslawizować Niemcy!”

Karol Stojanowski, antropolog i polityk, wnosił wręcz w 1946 roku o „reslawizację” części Niemiec:

„Łużyczanie powinni otrzymać dla swego narodu odrębne państwo, gwarantowane przez Organizację Narodów Zjednoczonych. Nie można i nie należy tworzyć malutkiego państwa ograniczonego do Łużyczan, mówiących dziś po łużycku. Byłby to twór bardzo słaby. Należy obecnie stworzyć wielkie, najmniej dwumilionowe, a nawet trzymilionowe państwo łużyckie, podobne w swej strukturze i w swym charakterze socjologicznym do państwa irlandzkiego. W nowym państwie łużyckim Łużyczanie nie zgermanizowani musieliby posiąść możność reslawizacji swych zgermanizowanych ziomków” – pisał Stojanowski w wydanym w 1946 r. tekście „O reslawizację wschodnich Niemiec”.

Jak miałoby wyglądać takie łużyckie państwo?

„Według Kócki – pisze dr Pałys – w grę miał wchodzić obszar 11 łużyckich powiatów, o powierzchni 125000 km kw. Z około 250 tysiącami Serbołużyczan, wliczając w tą liczbę także elementy zniemczone. W wywiadzie tym przedstawił on także koncepcję przesiedlenia najbardziej na zachód wysuniętych serbołużyckich osad nad Nysę, przy równoczesnym wysiedleniu stamtąd Niemców”.

Mapa wydana niedługo po powyżej prezentowanej. Tutaj miasta położone na obecnie polskich terenach noszą już słowiańskie nazwy, jednak wiele z nich różni się od nazw używanych obecnie.

Akcja państw słowiańskich

30 kwietnia 1946 roku przybył do Warszawy przedstawiciel Łužiskoserbskeje Narodneje Rady (Łużyckoserbskiej Rady Narodowej) Pawoł Cyż. Dr Pałys pisze w artykule pt. „Związki Pawoła Cyża z Polską i Polakami”, że jego celem było uzyskanie od Polski pomocy. Nie tylko kulturalnej i materialnej, ale i politycznej. Cyżowi zależało na zorganizowaniu wspólnej akcji państw słowiańskich, w tym oczywiście Polski, na rzecz ustanowienia jakiejś formy łużyckiej niezależności, choćby w ramach innego słowiańskiego państwa.

„Jego zdaniem, kwestia państwowo – prawnej przyszłości Łużyc mogłaby zostać rozwiązana poprzez przyłączenie ich do Polski lub Czechosłowacji w charakterze autonomicznego okręgu, federacji z jednym z tych państw ewentualnie utworzenia z Łużyc terenu mandatowego pozostającego pod opieką ONZ lub ZSRR” – pisze dr Pałys.

A co na to ZSRR?

Najważniejszy gracz w regionie – ZSRR – niespecjalnie jednak popierał łużyckie aspiracje. W 1945 roku Moskwa wysłała co prawda na Łużyce kilka radzieckich komisji w celu zbadania sytuacji na Łużycach, ale nie zdecydowano się na wspieranie łużyckiego ruchu. Wydawałoby się to dziwnym – przecież słowiańskie, komunistyczne państwo na daleko wysuniętych na zachód ziemiach powinno być jak najbardziej na rękę Związkowi Radzieckiemu, choćby ze względów strategicznych. A i wiadomo przecież, że ZSRR miewał panslawistyczne odruchy. Tym bardziej, że stworzone pod rosyjskimi auspicjami Łużyce byłyby państwem dozgonnie wdzięcznym Moskwie – stworzycielce i gwarantce łużyckiej państwowości. Dlaczego Rosjanie odpuścili Łużyce?

READ  Tajemnice i symboliczne znaczenie świątecznego Zajączka Wielkanocnego

– Stalin grał jeszcze wtedy o całe Niemcy, nie tylko radziecką strefę okupacyjną – mówi „Ahistorii” dr Pałys. – Niemcy zostały już okrojone o jedną trzecią swego terytorium, które musiały oddać Polakom. Bardzo głośno sprzeciwiało się temu całe niemieckie społeczeństwo, niemieccy komuniści nie byli wyjątkiem, a to na nich Stalin musiał się oprzeć w swoich planach wciągnięcia całych Niemiec do radzieckiej strefy wpływów. Nie mógł ich już bardziej drażnić. Moskwa nie zdecydowała się nawet na połączenie Łużyc w jeden – autonomiczny bądź nie – region w ramach Niemiec. Nadal pozostały podzielone pomiędzy Saksonię i Brandenburgię.

Serbia Serbom

Jedynym krajem, który wystąpił w sprawie Serbów Łużyckich była titowska Jugosławia, która jeszcze w 1947 roku wydała oficjalne oświadczenie w sprawie serbołużyckiego samostanowienia. Być może chodziło tu o narodową sympatię, Serbowie tradycyjnie sprzyjają bowiem swoim łużyckim imiennikom: według niektórych historyków bałkańscy Serbowie i Serbołużyczanie pochodzą ze wspólnej praojczyzny – nadodrzańskiej Białej Serbii (położonej na pograniczu dzisiejszych Dolnego Śląska i Łużyc). Serbowie powędrowali na Bałkany, a Łużyczanie pozostać mieli w okolicy.

Pozostał mit

Stanowisko Jugosławii, która – oczywiście – nie mogła odegrać żadnej politycznej roli na Łużycach niczego nie zmieniło. Łużyce pozostały tym, czym były do tej pory: namacalną resztką słowiańskiego mitu o „zachodnich słowiańskich kresach”.

Państwo niemieckie  nie przeszkadza już jak niegdyś w kultywowaniu słowiańskiej tożsamości, przeciwnie: wykłada znaczne sumy na jej wspieranie. W łużyckich miastach znajdziemy dwujęzyczne nazwy ulic, napisy na urzędach, serbskie instytucje kulturalne i edukacyjne. Wychodzi łużycka prasa.

Tyle tylko, że – jak pisze w artykule „Serbołużyczanie – najmniejszy naród słowiański” Dietrich Scholze-Śołta – „na skutek wielu przyczyn natury społecznej i kulturalnej z codziennego użycia wychodzi dziś język łużycki, najważniejszy wyznacznik tożsamości Serbołużyczan. Tym samym kurczy się dwujęzyczne terytorium historycznych Łużyc Górnych (leżących we wschodniej części kraju federalnego Saksonia) i Łużyc Dolnych ( na południowym wschodzie landu Brandenburgia)”. W warunkach, w których o serbskość nie trzeba już walczyć, zaczyna brakować Serbów.

CIEKAWE ARTYKUŁY NA STRONACH STOWARZYSZENIA „PRO LUSATIA”

Artykuł P. Pałysa „Akcja >>Narodny Partyzan Łužica<<(1946 – 1947) i jej reperkusje w serbołużyckim ruchu narodowym”

Artykuł Marko Šołty „Wpływ Mazurka Dąbrowskiego na hymn Serbów Łużyckich

Artykuł Dietricha Scholze-Śołty – „Serbołużyczanie – najmniejszy naród słowiański”

WITRYNA „SERBSKICH NOWIN”

Interesujący wpis blogera „Salonu24″ Lusatia, może być traktowany jako uzupełnienie artykułu „Ahistorii”

Źródło: ahistoria.pl

Przeczytaj też...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *