Amerykanie ujawnili dokumenty ws. zbrodni katyńskiej
Ponad tysiąc różnych dokumentów ujawnili Amerykanie na swojej stronie rządowej: archiwów państwowych USA. Zabiegali o to m.in. amerykańscy senatorzy polskiego pochodzenia.
Ujawnione dokumenty pochodzą m.in. z zasobów Departamentu Stanu, Pentagonu, amerykańskiej armii oraz archiwów trzech kolejnych amerykańskich prezydentów – Roosevelta, Trumana i Eisenhowera.
Wśród odtajnionych dokumentów znalazło się wiele fotografii, raportów, listów, a także wycinków z gazet.
Niestety wg polskich historyków te dokumenty nie mają dla nas większej wartości. Prezes IPN Łukasz Kamiński stwierdził, że:
Opublikowane przez Archiwa Narodowe USA materiały dotyczące mordu na polskich oficerach przez NKWD w Katyniu nie wniosą szczególnych ustaleń do naszej wiedzy na temat samego mechanizmu i przebiegu zbrodni.
O wiele dosadniej wypowiada się prof. Krzysztof Jasiewicz, który w rozmowie z Rzeczpospolitą mówi:
To dokument trzeciej kategorii. Groch z kapustą. Wygląda to, jakby ktoś zmiótł miotłą, pomieszał i rzucił Polakom, żeby się ucieszyli. Te papiery nie mają większej wartości. To, co jest naprawdę ważne i mogłoby wnieść coś nowego do sprawy, pozostało tajne. Amerykanie drobiazgowo przeselekcjonowali swoje katyńskie zasoby i dali nam ochłapy.
Bo gdyby się okazało, że Waszyngton wiedział o zbrodni katyńskiej przed kwietniem 1943 roku i nie powiedział o tym Polakom, byłoby to absolutnym skandalem. Amerykanie wiedzieli, że Polacy poszukują swoich oficerów zaginionych w Sowietach. W ujawnionej kolekcji znajdują się listy pani Sikorskiej do pani Roosevelt, w których żona polskiego premiera opisuje perypetie małżonek i dzieci zaginionych oficerów. Opisuje rozpaczliwe próby odnalezienia mężów i ojców.
W obliczu spolegliwej obecnie polityki Stanów Zjednoczonych wobec Rosji, trudno się było spodziewać, ze Amerykanie przekażą nam jakiekolwiek dokumenty, które mogłyby się nie spodobać w Moskwie.